Deklaracje kolejnych rządów o strategicznej roli kolei zbyt często pozostają gołosłowne – oceniła na Kongresie Infrastruktury Polskiej prezes Izby Gospodarczej Transportu Lądowego Marita Szustak. Testem na to, czy obecne ekipa poważnie potraktuje stojące przed branżą wyzwania, mają być dalsze losy projektu nowej ustawy o Funduszu Kolejowym. Duże znaczenie ma też zapowiadanie planowanych przetargów na inwestycje kolejowe z większym wyprzedzeniem.
Prelegentka zwróciła uwagę na niewystarczającą – jej zdaniem – pozycję kolei w dokumentach strategicznych. – W Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju do 2030 r. jest wprawdzie wiele odniesień do kolei, ale na dużym poziomie ogólności (hasła o likwidacji białych plam, intermodalu czy ekologii). Za hasłami nie stoją konkretne działania – oceniła. W Strategii Rozwoju Transportu do 2030 r. ujęto, jak stwierdziła, właściwie tylko realizowane już projekty strategiczne i programy. W Polityce Energetycznej Polski o kolei (najbardziej ekologicznym środku masowego transportu lądowego) wspomniano zaledwie czterokrotnie, w Strategii Rozwoju Produktywności – dwa razy, a w Strategii Rozwoju Kapitału Społecznego – wcale. Kolej ma tymczasem ogromne znaczenie w kontekście efektywności i innowacyjności gospodarki.
Ponadpartyjny konsensus w sprawie kolei. Potrzebny, ale czy możliwy?
– Czas więc zdefiniować rolę kolei na nowo – stwierdziła Szustak. Przywołując byłego amerykańskiego sekretarza skarbu Timothy'ego Geithnera, stwierdziła, że decydenci powinni kierować się hasłem „
policy not politics”. – Kolej w Polsce jest mało odporna na zmiany polityczne. Strategia jej rozwoju powinna jednak być zdefiniowana ponad podziałami, bo to właśnie kolej jest kręgosłupem mobilności. To również logistyka, także na czas wojny – przypomniała. Zasugerowała w tym kontekście, że ciągłe zapowiedzi powrotu do dyskusji o „szprychach” komponentu kolejowego CPK nie służą stabilności tego programu.
Branża wykonawców inwestycji kolejowych prowadzi wprawdzie dialog z CPK i PLK, jednak – jak stwierdziła prezes IGTL – ma to miejsce „w skali mikro”. Na wyższym poziomie słyszalność głosu przedstawicieli wykonawców pozostawia wiele do życzenia. – Opiniujemy dziesiątki dokumentów, ale np. rozwiązanie problemu certyfikacji poszło w zupełnie innym kierunku, niż oczekiwaliśmy – podała przykład. – Walczymy o to, by głos przemysłu i nauki był słyszalny – i by przejść do konkretnych, praktycznych działań – dodała.
Priorytet – zmiany w Funduszu Kolejowym
Pierwszym krokiem powinno być – według Szustak – zapewnienie stabilnych warunków inwestowania: stabilnych źródeł finansowania, elastycznego zarządzania funduszami oraz przejrzystych zasad alokacji. Priorytetem jest wobec tego reforma Funduszu Kolejowego, nad którą
prace trwają na szczeblu rządu. – Zmiana ustawy o FK to inwestycja w przyszłość Polski. Nie wyobrażam sobie inwestycji bez tych zmian – podkreśliła reprezentantka branży.
– Nie chcemy dodatkowych pieniędzy, tylko efektywnego zarządzania tymi już dostępnymi. Dziś PKP PLK są zakładnikiem dostępności środków z Unii Europejskiej. Takich ograniczeń nie ma GDDKiA, która zajmuje się tylko ogłaszaniem przetargów i zarządzaniem siecią – podczas gdy PLK to głównie księgowy – uzasadniała Szustak. To systemowe usztywnienie utrudnia zarządzanie inwestycjami, powoduje też niepewność na rynku. Proponowane przez IGTL i ZDG TOR zmiany, które
omówiliśmy szerzej np. tutaj – umożliwienie zadłużania Funduszu, „rolowania długu”, przepuszczenie przez Fundusz środków unijnych, a w przyszłości także wpływów z handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych – mają zlikwidować te trudności.
Fundusze UE – tak, ale inaczej zarządzane
Choć bez funduszy unijnych modernizacja polskiej kolei w dotychczasowej skali nie byłaby możliwa, branża chce zarządzania nimi w sposób bardziej elastyczny. Pozwoli to uniezależnić się od bieżącej dostępności finansowania z UE. – Firmy nie kończą przecież działalności wraz z perspektywą finansową. Potrzebujemy dłuższej stabilności finansowej – argumentowała prezes Izby. Potrzeby w zakresie zadłużenia Funduszu określiła jako po 10 mld zł na potrzeby inwestycji PKP PLK i CPK.
Koniecznym elementem stabilności jest też publikowanie przez zamawiających dłuższych niż jednoroczne planów przetargowych. – Takie plany nie zabezpieczą nikomu zleceń, ale pozwolą nam zaplanować zasoby produkcyjne i lepiej przygotowywać oferty – przekonywała Szustak. Znajomość inwestycyjnego „rozkładu jazdy” jest więc kluczowa. – Obecnie ujawnione plany przetargowe kończą się na 2025 r., a to zaburza konkurencję i powoduje wyniszczającą wojnę cenową. Przez to nie wiemy, jaka przyszłość nas czeka, i nie możemy przygotowywać ofert w sposób przemyślany. Co do „górek” i „dołków” inwestycyjnych – poradzimy sobie z dostępnością np. kruszywa, chcemy tylko mieć okazję, by się z tym zmierzyć – zadeklarowała.
Morawiecki koniecznych zmian nie wprowadził. Co zrobi Tusk?
Prezes IGTL podkreśliła, że organizacja proponuje konkretne, korzystne dla branży rozwiązania niezależnie od zmian u władzy. – W 2021 r. skierowaliśmy do premiera Morawieckiego
apel w sprawie finansowania pomostowego – to właśnie wtedy PKP PLK zaczęły publikować pierwsze przetargi „z gwiazdką”, dla których umowy miały zostać podpisane dopiero po zabezpieczeniu finansowania. Nie doczekaliśmy się jednak odpowiedzi – przypomniała.
W 2023 r., również jeszcze za rządów PiS, wraz z RBF przygotowano natomiast
branżowy projekt zmiany ustawy o Funduszu Kolejowym. – Dokument przeleżał najpierw w Ministerstwie Infrastruktury, potem w resorcie finansów. Teraz jednak trwa dialog. Widzimy w tym dużą szansę dla wszystkich stron – stwierdziła przedstawicielka wykonawców. – Podjęliśmy działania, by przekonać i zainteresować nie tylko środowiska kolejowe, ale uzyskać wsparcie szerszego grona ekspertów – dodała.